
GRUDZIEŃ 1981 - STRAJK W
HUCIE KATOWICE - DZIEŃ PO DNIU
|

13 GRUDNIA 1981 ROKU
OGŁOSZENIE STANU WOJENNEGO NA TERYTORIUM
POLSKIEJ RZECZPOSPOLITEJ LUDOWEJ
Odpowiedzią był powszechny
bunt, objawiający się jako masowy protest
pracowniczy w zakładach pracy. Już pierwszego
dnia w ponad 50-u zakładach Śląska i
Zagłębia przystąpiło do strajku okupacyjnego.
Do takich należała również Huta Katowice.
W NOCY Z 12/13 GRUDNIA ROZPOCZĘŁY SIĘ
ARESZTOWANIA DZIAŁACZY SOLIDARNOŚCI W CAŁYM
KRAJU. NA TERENIE DĄBROWY GÓRNICZEJ GŁÓWNYM
CELEM STAŁA SIĘ STRAJKUJĄCA ZAŁOGA HUTY
KATOWICE.
Późnym wieczorem 12 grudnia,
wokół komendy Milicji Obywatelskiej w Dąbrowie
Górniczej przy ul. Czerwonych Sztandarów,
odbyła się koncentracja sił milicji, SB i
ZOMO. Zgodnie z planem tuż przed północą
kilkuosobowe połączone grupy SB, MO przy
wsparciu ORMO i ZOMO, wdzierają się do
mieszkań najbardziej "ekstremalnych"
działaczy NSZZ "Solidarność" Huty
Katowice, aresztując 41 jej działaczy. W tym
dniu do obozów internowania trafiło prawie w
komplecie kierownictwo Komisji Zakładowej. Przed
aresztowaniem udaje się ujść jedynie
redaktorowi "Wolnego Związkowca" -
Zbyszkowi Kupisiewiczowi i członkowi Prezydium
"Solidarności" HK - Antoniemu
Kusznierowi, który ucieka przez balkon swojego
mieszkania, gdy ZOMO i SB dobijało się do
drzwi.

13.12.1981
- DZIEŃ 01
Wczesnym
rankiem Antoni Kusznier wraz z kolegami ze
związku, proklamuje strajk okupacyjny na terenie
Huty Katowice. Powołano do życia 11-osobowy ZKS
(Zakładowy Komitet Strajkowy) do którego
weszli: Andrzej Sulewski i Roman Sopek z
kolejowego (ZTK), operator granulacji Grzegorz
Patyk, elektryk Wiesław Koniusz, nagrzewnicowy
Andrzej Zieja, Wojciech Marusiński, Ryszard
Bidziński, Markiewicz. Powstaje również
6-osobowe Kolegium Redakcyjne "Wolnego
Związkowca" z dziennikarzem Zbigniewem
Kupisiewiczem jako redaktorem naczelnym w okresie
strajku.
O godzinie
5.40 przystąpiono do barykadowania bram
wjazdowych na teren huty. Użyto do tego celu
cysternę i dźwig kolejowy oraz samochody
ciężarowe.
O godzinie
8.00 podejęto decyzję powiadomienia dyrekcji
Kombinatu o strajku okupacyjnym i rozpoczęciu
przygotowań do zatrzymania Wielkiego Pieca.
Powołano pierwsze Wydziałowe Komitety Strajkowe
oraz wydano pierwszy komunikat, w którym żąda
się natychmiastowego uwolnienia wszystkich
zatrzymanych działaczy związku oraz
przywrócenia łączności z krajem.
Prokuratura
Rejowona oraz Komenda Miejska Milicji
Obywatelskiej w Dąbrowie Górniczej zostają
powiadomione przez Dyrektora Naczelnego Huty
Katowice, o podjęciu strajku okupacyjnego na
terenie zakładu przez część załogi.
Godzina 13.00.
Masówka na stołówce Wydziału elektrycznego
E-34.
Wybory Komitetu Strajkowego.
Załoga wybrała: przewodniczący Mieczysław
Zapora, członkowie: Marian Ulmaniec (operator
turbodmuchawy), Janusz Gatz (ślusarz), Andrzej
Werner i Mirosław Flaczyński (elektrycy). Po
długiej naradzie strategiczny dla kombinatu
obiekt zaopatrujący całą hutę w energię
elektryczną, dmuch ciepłego powietrza do
Wielkiego Pieca a przede wszystkim dostarczając
ciepło zakładowym osiedlom w Gołonogu, zostaje
wyjęty spod kontroli zarządzających. W
porozumieniu z załogą Stalowni P-03 Zakładowy
Komitet Strajkowy podejmuje decyzję o
zatrzymaniu Wielkiego Pieca. Ostatnie wytopy
wywożone są na składy wlewków. O godzinie
22.20 zaczęto wygaszać wielki piec. O godzinie
23.50 był już przygotowany do postoju.

14.12.1981
- DZIEŃ 02
W nocy zostaje
przeniesiona redakcja "Wolnego
Związkowca" z budynku administracyjnego
Głównego Mechanika na halę M-32. Zabierano w
pośpiechu wszystko, co stanowiło wartość i co
mogło się przydać: maszyny do pisania,
kserografy, dokumentację, papier. Ewakuował
się również Komitet Strajkowy. Ukryto
dokumentację NSZZ "Solidarność" HK.
Ogłoszenie
Komitetu Strajkowego: od godziny 5.00 wszystkie
osoby wchodzące na teren Huty traktowane będą
jako przystępujacy do strajku. Wszyscy, którzy
strajku nie popierają proszeni są o powrót do
domu. Wyjątkiem są kobiety, sprawujące opiekę
nad dziećmi i osobami niepełnosprawnymi.
Powinny one udać się do domów w celu
pełnienia swych obowiązków rodzinnych.
Uruchomiono
funkcję łączników, za pomocą których
próbowano się kontaktować z innymi zakładami
w okolicy. W wyniku ich pracy, do strajku
dołącza kilkadziesiąt osób z pobliskiego
HPR-4 oraz przedsiębiorstw budowlanych z
obrzeży huty.
Około
południa przed główną bramą oraz przy
pozostałych bramach wjazdowych na hutę, wojsko
ustawia kilkanaście czołgów T-55 i wozów
bojowych typu transporter. O 14.00 zjeżdżają
na parking przed dyrekcją huty. Demonstracja
siły.
O godzinie
14.50 dochodzi do próby odblokowania bram huty
przez oddzialy ZOMO i WP. Próba wejścia na
teren zakładu w celu ujęcia i zatrzymania
działaczy Komitetu Strajkowego nie udaje się.
Dopiero przy użyciu czołgu utorowano drogę dla
pozostałych pojazdów. Główne siły w ilości
3 kompanii MO, 1 kompani WP i 1 Plutonu
Specjalnego skierowano na halę remontową
Głównego Mechanika i budynek Głównego
Mechanika. Zomowcy zaatakowali budynek biurowy
M-32, w którym jeszcze parę godzin wcześniej
funkcjonowała redakcja. Niszczono wszystko, co
napotkano na drodze. Około
15.00 do działań przystąpiła grupa
likwidacyjna w sile 1 kompani WP i MO. Z łaźni
wyciągnięto na mróz tych, którzy zeszli z I
zmiany. Paradoks polegał na tym, że w
większości były to osoby, które posłuchały
wezwań o zaprzestanie strajku i miały zamiar
iść do domu.
Kierujący
działaniami z-ca Komendanta wojewódzkiego MO
ds. Służby Milicji ppłk. M. Okrutny polecił
dowódcy operacji płk. J Wilczyńskiemu
spenetrować i przeczesać obiekty wszystkich
Wydziałów huty.
Zaatakowano
ponownie od strony Drogi Królewskiej. Pomimo
silnej barykady, w końcu oddziałom ZOMO udaje
się ją sforsować. Kiedy brama została
otwarta, strajkujący spotkali się oko w oko z
zomowcami. Jakiś oficer z pałą wybiegł przed
szereg, ale reszta się zatrzymała. Hutnicy
zaintonowali "Rotę", "Hymn
Polski"i "Boże coś Polskę" oraz
bili brawa. Efekt był piorunujący. Nastąpiła
kilkuminutowa konsternacja, po czym oddział ZOMO
wycofał się zabierając zatrzymanych
wcześniej, pobitych robotników.
Do wieczora
dochodzi do licznych konfrontacji strajkujących
z oddziałami militarnymi. Około godziny 17.00
rozchodzi się po wydziałach informacja o tym,
że milicja wraz z wojskiem wkroczyła na hutę.
Na wydzialach A-55 i M-32 doszło do pobicia
robotników huty.
Późnym
wieczorem oddziały ZOMO i WP wraz z czołgami,
wycofują się z terenu huty. "Wolny
Związkowiec" w numerach 2, 3 i 4 publikuje
listę aresztowanych przez SB działaczy.
Nocą
strajkujący ponownie barykadują bramy wjazdowe
na hutę i wydziały ciężkim sprzętem.
Powołano służby porządkowe mające na celu
niedopuszczenie do przedostania się z zewnątrz
osób mogących szpiegować lub doprowadzić do
zakłucenia trwajacego strajku. Z terenu zakładu
zostają usunięci członkowie PZPR oraz
członkowie branżowych związków zawodowych.
Zakładowy Komitet Strajkowy przekształca się w
MKS (Międzyzakładowy Komitet Strajkowy).
Dziennik
Telewizyjny w wieczornym programie informacyjnym
podał, że sytuacja w hucie zostala opanowana, a
produkcja odbywa się zgodnie z planem.
Oczywiście to było kłamstwo.

15.12.1981
- DZIEŃ 03
Trzej księża
z parafii w Sosnowcu Zagórzu przybywają na
teren huty, by podtrzymać na duchu strajkującą
załogę. Odprawiają msze na większych
wydziałach. Załoga postanawia w pobliżu bramy
głównej postawić krzyż.
Rano łącznik
Zygmunt Kloryga przedarł się do obozowiska
wojskowego w lasach koło Pogorii I. W rozmowie z
wartownikiem dowiedział się, że stacjonuje tam
10 Sudecka Dywizja Pancerna. Dowiedział się,
że wojsko nie jest nastawione wrogo do
strajkujących.
Przygotowano
Wielki Piec do zatrzymania. Szykowano się do
stanu oblężenia. W tym celu zaspawano bramy
hali lejniczej.
Komitet
Strajkowy wydaje "Apel do społeczeństwa
miast z terenu Śląska i Zagłębia". Do
dwóch wcześnij napisanych punktów, dopisano
dwa kolejne: Usuniecie ZOMO z terenu huty i jej
okolic, oraz cofnięcie stanu wojennego
wprowadzonego w kraju.
Na bramie
pojawiają się studenci z Krakowa, którzy
dostarczyli informację o pacyfikacji przez ZOMO
i spadochroniarzy Huty im. Lenina w Nowej Hucie.

16.12.1981
- DZIEŃ 04
W okolicę
bramy głównej przychodzą ludzie, rodziny i
przynoszą żywność dla strajkujących. Załoga
jest informowana o strajkach w innych zakładach
rejonu i kraju. Chociaż wiadomości jest
niewiele i nie zawierają konkretów,
podtrzymują ich na duchu, że inni też walczą
o słuszną sprawę.
Wielki piec
został przygotowany do obrony. Obecnie to prawie
twierdza z jedynym małym wejściem na wysokości
drugiego piętra.
Przy pomocy
trzech lokomotyw udaje się ekipie z Bazy
Przeładunku Rudy przedostać na teren huty.
Około godziny
21.00 rozpoczęła się całkowita blokada huty
przez ZOMO. Tramwaje już nie docierały do
pętli, w okolicy bramy głównej zostało
ustawionych pięć czołgów i wozy bojowe
milicji. Panował duży ruch, co mogło
świadczyć o tym, że coś się może niedługo
wydarzyć. Strajkujący na hucie nie wiedzą
jeszcze o wydażeniach w katowickim
"Wujku".

17.12.1981
- DZIEŃ 05
Informacja o
pacyfikacji kopalni "Wujek" dociera do
huty "Katowice" około godziny 11.00.
Zaproszono
księży z parafii Św. Antoniego z Gołonoga,
którzy po odprawieniu Mszy Św. na wydziale
Walcowni Średniej, wyspowiadali większość
strajkujących, jak przed regularną bitwą.
Strajkujący składają przysięgę, że nie
opuszczą swoich posterunków do ostatniej kropli
krwi. Zostają również zebrane pieniądze dla
rodzin ofiar w Katowicach.
W mieście
rozniosła się wiadomość, że w przypadku
ataku na Hutę Katowice, strajkujący wysadzą w
powietrze tlenownię i "zamrożą"
Wielki Piec. Pojawiały się takie informacje,
ale miały one na celu wywołanie paniki wśród
ludności. Było wręcz odwrotnie. Strajkujący
dbali bardziej niż w normalnych warunkach o
wszystkie urządzenia. Wydziałowe komitety
strajkowe utworzyły grupy patrolowe, które
miały za zadanie chronić wszystkie obiekty
przed uszkodzeniem bądź kradzieżą. Obawiano
się sabotażu.
Zaczęło
napływać więcej sygnałów na temat
strzelaniny i mordu na kopalni Wujek.
Strajkujący przygotowywali się do walki.
Wydział Mechaniczny M-32 stał się
zabarykadowaną fortecą nie do zdobycia. Na
suwnicach ustawiono worki z kruszywem, stały
też palety z cegłami, które w łatwy sposób
można było zepchnąć na atakujące oddziały
ZOMO. W kuźniach rozpoczęto kucie kos i innej
białej broni, która mogła być użyta w razie
ewentualnego ataku siłowego. Na drogi
prowadzące do strajkujących wylany zostały
olej, a z boku hal czekali ludzie z wężami z
wodą pod wysokim ciśnieniem. Na dachach
czuwały patrole. Przygotowywano się do obrony.
Nastąpił
atak zomowców od strony niewielkiego wejścia
usytuowanego w górnej części hali. Pilnowało
go zaledwie 2 pracowników. Grupa około 50-u
zomowców w pełnym rynsztunku doszła do
pierwszej hali. Po zorientowaniu się jak dużymi
siłami dysponowali strajkujący na M-32, po
pięciu minutach w pośpiechu grupa wycofała
się na rozkaz wydany przez dowództwo. Do starć
nie doszło, zomowcy zarządzili szybki odwrót.
Sztandar
"Solidarności" został ewakuowany z
terenu huty do kościoła w Strzemieszycach.
Sygnały od
patroli mówią o wzmożonej aktywności nocnej i
koncentracji zmechanizowanych sił wokół huty.
Zomowcy nie dopuszczali rodzin z paczkami
żywnościowymi dla strajkujących. Ilość
strajkujących na M-32 zaczęła maleć. Część
udała się do swoich rodzin, a część
przeszło na inne wydziały huty.

18.12.1981
- DZIEŃ 06
Godzina 9.30.
Major Wojska Polskiego w asyście dwóch
żołnierzy, idzie w towarzystwie kierownika
wydziału na masówkę wewnątrz huty.
To zobaczyli
wojskowi będący na terenie huty.
Brama do hali ewakuacji żużla przy wielkim
piecu była obłożona butlami z gazem. Pomiedzy
nimi plątanina kabli prowadzacych od butli w
głąb budynku. Kable nie były podłaczone, ale
ten kto o tym nie wiedział musiał odnieść
wrażenie ogromnego zagrożenia w przypadku
eksplozji takiego ładunku.
Około godziny
11.00 od strony Łośnia, teren huty został
otoczony przez czołgi i wozy bojowe.
Major
poinformował, że wojsko gwarantuje bezpieczne
opuszczenie terenu huty przez strajkujących do
godziny 14.00. Później wkracza milicja i ZOMO,
by przeprowadzić czystkę na zakładzie.
Major
zaproponował strajkującym delegację do
katowickiego "Wujka", by zobaczyli na
własne oczy co może się wydarzyć w Hucie
Katowice. Pojechało troje wydelegowanych
strajkujących. Wrócili około godziny 17.00 i
opowiedzieli kolegom co widzieli. Po wydarzeniach
na "Wujku" wszystko wskazuje na to, ze
oficer wie co mówi.
Wśród
strajkujących zapanowało zamieszanie. Strajk na
wydziale M-32 rozleciał się. Pozostali
przechodzą na Wydział Walcowni Średniej.
Ultimatum wojskowych zostaje przedłużone do
północy.
W wyniku tej
akcji propagandowej, udaje im się wyprowadzić z
terenu huty 1200 osób. Na terenie zakładu nadal
jednak pozostaje 5000 osób, które postanowiły
kontynuować strajk. Do tego celu zostają
wytypowane wydziały: Walcowni Półwyrobów,
Walcowni Średniej i Dużej oraz Wielki Piec nr 2
i Stalownia.
Coraz większe
zmęczenie, strach i obawa o dalszy rozwój
wypadków. Czy noc przebiegnie spokojnie, czy
też zaraz po upłynieciu czasu ZOMO i Wojsko
rozpoczną akcję? Na szczęscie w nocy nic się
nie wydarzyło.

19.12.1981
- DZIEŃ 07
Rozchodzi się
pogłoska o zmilitaryzowaniu wydziałów.
Sabotażysta
przecina taśmę przenośnika węgla. Awaria
groziła przerwaniem dopływu paliwa. Nadchodzi
wiadomość, że w kierunku huty nadciągają
duże siły milicji, ZOMO i sprzętu
zmechanizowanego.
Godziny
południowe. Nad terenem huty pokazał się nisko
latający milicyjny śmigłowiec. Rozrzucał
ulotki. Prawdopodobnie również robił zdjęcia
strajkującym. Po południu pojawił się jeszcze
raz, tym razem w towarzystwie śmigłowca
wojskowego. Strajkujący zabarykadowani w Wielkim
Piecu zaczęli rozmyślać nad taktyką, jaką
chcą użyć oddziały ZOMO w wypadku ataku.
Brama główna zostala odblokowana dla
odwiedzających. Byla to zagrywka psychologiczna,
bowiem rodziny namawiały uczestników strajku do
wyjścia na zewnątrz. Bali się o swoich
bliskich po tym, co się zdarzyło w Katowicach.
Ta taktyka zastosowana przez milicję była ich
sukcesem. Wielu dało się namówić rodzinom na
wyjście z huty. Pozostali wzmacniali linie
obronne i barykady. Ważnym elementem
przetargowym było to, że strajkujący nie
posiadali broni palnej. Kucie bialej broni nie
bylo poleceniem wychodzącym od góry. Ludzie
robili to sami, bowiem to wydawało się
słuszne. Takie metalowe elementy osadzone na
drzewcach, stanowiły poważne zagrożenie dla
ZOMOwców, bowiem bez problemu mogły przebić
ich tarcze i chełmy. Na
spotkanie z ciężkim sprzętem zmechanizowanym
przygotowano lance tlenowe.
Strajkująca
załoga zostaje zasilona w żywność od
rolników. Dowiaduja się też o poparciu przez
rolników akcji strajkowej oraz licznych
demonstracjach przed ambasadami PRL w krajach
europejskich i amerykańskich.

20.12.1981
- DZIEŃ 08
Tuż po
północy trafia na teren huty drogą kolejową
wraz z węglem do elektrociepłowni, transport
50-u kartonów węgierskiego salami. Przesyłkę
taką przygotowali strajkującym kolejarze ze
stacji Strzemieszyce, dołączając do składu
wagon lodówkę. Przesyłka była bardzo
trafiona, bowiem od kilku dni było ciężko z
żywnością.
Zbliżały
się święta. Nikt nie wiedział jak długo
jeszcze będzie trwała akcja strajkowa.
Do Wojewody
Katowickiego gen. dywizji Romana Paszkowskiego,
Komisarza Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego płk
Edmunda Barwińskiego oraz Dyrektora Naczelnego
Huty dr Stanisława Bednarczyka, zostaje
wystosowane pismo MKS-u z propozycją spotkania.
Strajkujący w odpowiedzi, na spotkaniu MKS-u z
Komisarzem WRON dla Huty Katowice, zostają
poinformowani o warunkach zaprzestania strajku
oraz dobrowolnemu opuszczeniu zakładu, oddaniu
się w ręce władz organizatorów strajku.
Terminem wyznaczonym na spełnienie wymogów
WRON, była godzina 1.00 21-go grudnia 1981 roku.
O 18.00
przybył ksiądz-robotnik Jerzy Dezor. Przez
cały okres robotniczego buntu, odprawiając
posługę świętą na Wielkim Piecu, Walcowni
Dużej, Zgniataczu, Walcowni Średniej i
Stalowni, swą obecnością podnosił na duchu
strajkujących.

21.12.1981
- DZIEŃ 09
Międzyzakładowy
Komitet Strajkowy konsultuje z załogami
poszczególnych wydziałów otrzymane od
Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON)
warunki. Postanawiają je odrzucić i dalej
prowadzić strajk w Hucie Katowice.
Coraz więcej
wydziałów jest opuszczonych przez
strajkujących, które sukcesywnie są obsadzane
ludźmi dyrekcji w towarzystwie mundurowych.
Milicyjne i wojskowe UAZ-y poruszaja się po
terenie huty już bez trudu. Przewaga oddziałów
militarnych staje się widoczna.
Strajkujący
postanawiają uruchomić Wielki Piec, by nie
doszło do jego zniszczenia poprzez zastygnięcie
surówki wewnątrz, co byłoby odebrane na równi
ze zniszczeniem instalacji, a co za tym idzie
poważnego aktu sabotażu. Jednak obiekt
Elektrociepłowni został już opanowany przez
oddzialy milicji i wojska po opuszceniu go przez
strajkujących hutników.
Huta Katowice
jest już zakładem zmilitaryzowanym.
Strajkujący zostali powiadomieni o militaryzacji
zakładu, a co za tym idzie odmówienie podjęcia
pracy wiąże się już z poważnymi
konsekwencjami. Wszyscy mieli odebrać karty
mobilizacyjne w budynki dyrekcji huty
znajdującym się poza bramą.
By rozpalić
Wielki Piec, musieli dostać przedmuch z
Elektrociepłowni. Teraz karta przetargowa
należała jednak już nie do strajkujących. A
Ci odmowili podania koniecznego nadmuchu. W nocy
cały czas czuwali wyznaczeni ludzie, na wypadek
zmiany decyzji w sprawie nadmuchu.
Koniec strajku
wydawał się bliski.

Fragmenty
planu operacji kryptonim "GWAREK"
Kontynuowany od dnia 12.12.1981 roku na terenie
huty Katowice strajk okupacyjny przez byłych
działaczy NSZZ Solidarność uniemożliwia
pojęcie normalnej pracy. Podjęto decyzję
zamknięcia huty oraz wyprowadzenia z jej terenu
wszystkich osób, które biorą udział w strajku
poprzez przeprowadzenie akcji GWAREK z użyciem
sił wojska i organów MO. Na dowódcę operacji
GWAREK wyznacza się Dowódcę Zmotoryzowanego
Obwodu MO w Katowicach płk. K. Wilczyńskiego.
Operację GWAREK planuje się przeprowadzić po
negatywnym wyniku działań propagandowych z
użyciem urządzeń rozgłaszających i ulotek
oraz przedsięwzięć pouczających przez
przedstawicieli dyrekcji zakładu.
W ramach działań wyprzedzających, oddziały
Wojska Polskiego zajmują i zabezpieczają teren
przyległych do tlenowni i hali Głównego
Mechanika.
Rozwinięcie operacji przebiegać będzie w
dwóch fazach:
FAZA I -
obejmuje wspólne i równoczesne działania
pododdziałów wojska i milicji związane z
wejściem na teren huty i rozwinięciem sił. W
fazie tej realizowane będą następujące
przedsięwzięcia:
w czasie ok. 10 min. Przed wejściem do akcji z
helikoptera z zamontowanymi urządzeniami
rozgłaszającymi emitowane zostaną nagrania z
pozorowanym atakiem wojsk pancernych i naloty
helikopterów. W tym samym czasie cztery inne
helikoptery wykonują na sygnał radiowy
pozorowany desant w południowo-wschodnim rejonie
huty wykonanie wyłomów w ogrodzeniu i obejść
w bramach wejściowych 1, 9 i 8.
Oddziały wojska odcinają teren obiektów
walcowni od obiektów stalowni.
Po zajęciu pozycji wyjściowych do działań
właściwych ponownie skierowany zostanie przez
urządzenia rozgłaszające apel o dobrowolne
zaprzestanie akcji strajkowej i wyjście z
obiektu.
FAZA II -
obejmuje działania pododdziałów MO związanych
z wyprowadzeniem osób strajkujących z
obiektów. W przypadku negatywnego skutku apelu
zostaną przeprowadzone działania oczyszczające
przez pododdziały milicji.
W ramach tych działań, aby uniknąć wejścia
do obiektów walcowni i bezpośredniej
styczności ze strajkującymi, użyty zostanie
samochodowy agregat do tłoczenia środków
chemicznych "WUZ". Przewiduje się, że
po nasyceniu odpowiednią ilością środków
chemicznych hali walcowni nastąpi wyjście
strajkujących,
W czasie wychodzenia osób prowadzących strajk,
w drodze operacyjnej zostaną zatrzymani
organizatorzy strajku, następnie przeprowadzone
są działania poszukiwawcze wewnątrz obiektu
walcowni przez pododdziały MO celem sprawdzenia
czy wszyscy ze strajkujących opuścili obiekt.
Po wykonaniu czynności sprawdzająco-
oczyszczających następuje przemieszczeniem
zabezpieczenia zewnętrznego wojska i milicji z
walcowni na obiekty stalowni konwertorowej, gdzie
ponownie zostają wtłaczane środki chemiczne do
hali i przeprowadzane czynności
poszukiwawczo-oczyszczające.
IV POSTANOWIENIA KOŃCOWE
Naczelnik Wydziału śledczego o
Dochodzeniowo-Śledczego rozpracuje system
przejmowania osób zatrzymanych i wykonania
czynności procesowych oraz zapewni niezbędne
siły i środki do wykonania zadań związanych z
konwojowaniem tych osób.
W działaniach stosownie do potrzeb i decyzji
użyte zostaną następujące środku przymusu:
siła fizyczna, strumienie wody, chemiczne
środki obezwładniające, broń palna.
Broń palną w operacji pododdziały mogą użyć
wyłącznie na rozkaz dowódcy za zgodą
Komendanta Wojewódzkiego MO

22.12.1981
- DZIEŃ 10
Dochodzi do
ponownych rozmów przedstawicieli MKS z
Komisarzem WRON oraz grupą oficerów WP.
Ponownie proponowane warunki zostają odrzucone.
Nad terenem
huty kolejny raz pojawił się milicyjny
śmigłowiec rozrzucający ulotki nawołujace do
dobrowolnego opuszczenia terenu huty oraz o
sankcjach, jakie czekają na tych, ktorzy tego
nie zrobią.

23.12.1981
- DZIEŃ 11
Godzina 5.00.
Rozpoczyna się ostatnie zebranie MKS-u. Pół
godziny później, Przewodniczący Antoni
Kusznier rozwiązał Międzyzakładowy Komitet
Strajkowy. Strajk w Hucie Katowice dobiegał
końca.
Zakład
opuszcza ostatnie 3000 strajkujących.
Część strajkujacych opuszca teren huty poprzez
dziury w plotach, inni dumnie podążają w
kierunku bramy głównej przy której cekają na
nich milicyjne suki. Odpowiedzialni za sprzęt
pozostają na miejscu, by przekazać go zgodnie z
zasadami.
Oddziały ZOMO
i WP przewyższają ilością ludzi i środkami
technicznymi możliwości obrony przez
strajkującą załogę Huty. O godzinie 13.00
wkraczają na teren Huty Katowice.
"Za
bramą czekały więźniarki, do których nas
zapakowali - mówi Zbyszek Kupisiewicz. Po
kilkugodzinnym postoju na parkingu Huty, gdy
zebrał się odpowiedni transport, rozwozili nas
po całym terenie. Oczywiście nie mieliśmy
pojęcia gdzie nas wiozą. Dopiero w nocy, z
okien celi, któryś ze współwięźniów
odgadł, że to Będzin. Po zatrzymaniu
samochodów usłyszeliśmy krzyk - Wyłazić!
Biegiem! I w tej chwili poczułem się jak
uczestnik akcji filmu o gestapo. Przed nami
szpaler milicjantów z pałami i psami.
Opluwanie, krzyki, przekleństwa, ujadanie psów
i od czasu do czasu odgłos pały na czyichś
plecach. Później długi korytarz, na którym
staliśmy twarzą do ściany. Dwudziestu kilku
więźniów w celi czteroosobowej. Ciągły ruch
i hałas."
23 grudnia
1981 roku, ppłk K. Kudybka o zestawieniu sił i
środków własnych i wspierających w operacji
odblokowania Huty Katowice, czyli rozbicia
strajku trwającego od 13 grudnia:
"W
działaniach użyto 4250 funkcjonariuszy MO, w
tym 1673 własnych i 2583 wydelegowanych kraju
(.). 1978 żołnierzy WP dysponujących 240
jednostkami wozów pancernych, czołgi, BWP,
BRDM. Użyto też 3 śmigłowców, 3 reflektorów
przeciwlotniczych, 3 IRS-ów, 1 WUZ, 4
samochodów bojowych SP, 2 dźwigów
samochodowych Coles, 86 szt. Broni palnej, 5
aparatów fotograficznych i 1 kamery foto".

DZIEŃ
PO
W wigilię
Bożego Narodzenia Zbyszek Kupisiewicz
przewieziony został do Komendy Dąbrowie
Górniczej. Przesłuchania trwały z przerwami
przez całe Święta. 28 grudnia późnym
wieczorem, razem z innymi aresztowanymi znalazł
się w areszcie na Mikołowskiej w Katowicach.
Tej samej nocy nadeszły jakieś dokumenty,
które okazały się aktami oskarżenia a już
rano odbyła się pierwsza rozprawa. Później
były kolejne i wyrok w ciągu kilku dni.
Redagujących Wolnego Związkowca skazano w
trybie doraźnym na wyroki od 3,5 do 6,5 roku
pozbawienia wolności, choć prokurator żądał
nawet 10 lat.
Następuje
okres masowych przesłuchań, aresztowań,
internowań oraz zwolnień z pracy. Wielu ze
strajkujących otrzymuje wieloletnie wyroki
pozbawienia wolności, inni muszą opuścić
terytorum PRL w trybie natychmiastowym.

OFIARY
STRAJKU
W OKRESIE STRAJKU
W siłach WP odnotowano
upadek śmigłowca podczas wykonywania lotu w
obrębie huty, w wyniku którego 1 żołnierz
(pilot) zginął, a czterech innych będących na
pokładzie odniosło obrażenia.
POKŁOSIE WYDARZEŃ
STRAJKOWYCH
Włodzimierz Jagodziński
Uczestnik strajku. Jego zwłoki
znaleziono w pobliżu słupa wysokiego napięcia
w Dąbrowie Górniczej 13-go października 1982
roku około godziny 4.30. Nic nie wskazywało, by
przyczyną śmierci był kontakt z wysokim
napięciem. Prowadzący śledztwo uznali ten
przypadek za samobójstwo. Sprawa została
pospiesznie umorzona.
Ryszard Kowalski
Uczestnik i jeden z przywódców
strajku. Pracownik HPR-4. Aresztowany w grudniu
1981 roku, przebywał w areszcie do stycznia 1983
roku. Bez rozprawy i wyroku. Po wyjsciu na
wolność, 7-go lutego wyszedł z domu w
poszukiwaniu pracy. Nie powrócił na noc. 3-go
marca jego zwłoki zostały wyłowione z Wisły
pod Krakowem. Specjaliści Zakładu Medycyny
Sądowej w Krakowie wydali orzeczenie -
"śmierć przez utopienie 7 lutego 1983
r.". Prowadzący śledztwo uznali ten
przypadek za samobójstwo, pomimo opinii
lekarskich z pobytu Kowalskiego w szpitalu o
braku takich skłonności u ich pacjenta.

OPINIE
I KOMENTARZE
Wojciech Jaruzelski
Wprowadzenie stanu wojennego
uchroniło Polskę przed interwencją wojsk
Układu Warszawskiego, co mogło się skończyć
podobnie jak na Węgrzech w 1956 roku, czy
Czechosłowacji w 1968. Jeśliby do tego doszło,
to dla mnie osobisty finał byłby taki.
Prawdopodobnie żywego do Moskwy by mnie nie
wieziono. Wprowadzając stan wojenny nie
myślałem jednak o sobie. Interwencja byłaby
tragedią dla Polski.
Ratowałem Polskę i socjalizm.
Edward Gierek
Na pytanie, czy Jaruzelski
wprowadził stan wojenny dla ratowania Polski
przed okupacją radziecką, Edward Gierek w
jednym z wywiadów po latach odpowiedział mniej
więcej tak:
Jaką Polskę, siebie ratował.
Jaruzelski wprowadził stan wojenny, bo bał
się, żeby go nie wywieźli do Moskwy z workiem
na głowie, jak Dubczeka w 68-ym. Tylko, że
Dubczek wrócił do Czechosłowacji, a Jaruzelski
z Moskwy by już nie wrócił. Własną d., za
przeproszeniem, ratował a nie socjalizm!
Lech Wałęsa
Podczas obrony huty przebywał już
w ośrodku internowania. Po latach komentuje
wydarzenia grudnia 1981 roku w Dąbrowie
Górniczej.
Cała ta operacja była zaplanowana
wojskowo. Gdy mnie internowano, to dzwonił do
mnie jakiś generał, nie pamiętam już jego
nazwiska i mówił o tym, że jak hutnicy nie
przerwą strajku, to będzie pacyfikacja Huty.
Więc mówię temu generałowi, że jeśli
użycie siły może spowodować czyjąś
śmierć, to ja Lech Wałęsa jestem do
dyspozycji. Jadę na Hutę, rozmawiam z ludźmi i
gwarantuję, że ich wyprowadzę z huty i nie
będzie żadnego strzelania. Na to ten generał
odpowiada: pan sobie żartuje, to jest stan
wojenny! I daje do zrozumienia, że komuniści w
swych rachunkach przewidzieli ofiary.
Jeszcze przed stanem wojennym wiedziałem, że
jak komuniści go ogłoszą, to w Hucie Katowice
będzie duży opór, właściwie nie tyle opór,
co ludzie będą straszyć tym oporem milicję i
wojsko. Byłem strategiem, a strateg na pewne
sprawy patrzy inaczej. Więc
"Solidarność" na Hucie straszyła
oporem, a WRON straszył czołgami. Chociaż do
rozbijania barykad wcale nie trzeb używać
czołgów. Do tego oni mieli specjalistyczny
sprzęt! Nie wiem, co by wtedy było, gdyby przy
rozbijaniu strajku w Hucie zginęli ludzie.
Wypowiedzi znalezione na stronach internetowych
poświęconych temu okresowi w dziejach Polski.


|


Na tych stronach mogą być użyte skrypty
zapisujące niektóre dane w postaci plików cookies
(reklamy, sondy, statystyki itp). Korzystanie z serwisu
oznacza zgodę na umieszczanie tych plików w Twoim
komputerze. Jeśli nie chcesz, aby pliki cookies się
zapisywały, wystarczy zablokować je w Twojej
przeglądarce internetowej.
(C) 2007-2018 - Międzyzakładowa Organizacja Związkowa
NSZZ "Solidarność" ArcelorMittal Poland S.A.
- Dąbrowa Górnicza
- wszystkie prawa zastrzeżone - redakcja e-mail -
|